Zdarzenie, które wprowadziło atmosferę lęku i smutku wśród miłośników skoków ze spadochronem, miało miejsce tuż przed godziną 14.00. Zarówno funkcjonariusze policji jak i prokurator już pracują na miejscu zdarzenia. Dodatkowo, specjaliści z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych zostali powiadomieni o incydencie i planują dokładne zbadanie okoliczności tragedii.
Ofiarą nieszczęśliwego wypadku jest 50-letni mężczyzna, który podczas wykonywania skoku ze spadochronem z pokładu samolotu, nie zdołał go otworzyć. Jak do tej pory, przyczyny tej sytuacji pozostają niejasne. Mężczyzna upadł na ziemię i na skutek odniesionych obrażeń zmarł na miejscu. Według wstępnych informacji przekazanych przez sierżanta sztabowego Wojciecha Zeszota z Komendy Powiatowej Policji w Pile dla Polskiego Radia Koszalin, skok był wykonywany z wysokości około 2000 metrów.
Sierżant sztabowy Zeszot dodał także, że mężczyzna, który stracił życie podczas skoku, był doświadczonym spadochroniarzem. W swoim dorobku miał bowiem kilkaset wykonanych skoków. Z informacji uzyskanych przez reportera Polskiego Radia Koszalin wynika, że paralotniarz pochodził z okolic Torunia.