Dramatyczny wypadek samochodowy w sercu Chorzowa zniszczył sygnalizację świetlną

W sobotę, po zmroku, na skrzyżowaniu ulic Katowickiej i Dąbrowskiego w Chorzowie miało miejsce zdarzenie drogowe, które mogło skończyć się tragicznie. Na tle zaśnieżonych dróg i ograniczonej widoczności, kierowca terenowego samochodu zdecydował się na ryzykowne wyprzedzenie autobusu, co doprowadziło do utraty kontroli nad pojazdem.

Śląsk od wczoraj jest pokryty śniegiem, co stanowi wyzwanie dla kierowców. Zmrok pogarsza warunki widoczności, stwarzając niebezpieczne sytuacje na drogach. Jednym z takich incydentów było to, które miało miejsce w centrum Chorzowa późnym wieczorem.

Służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o zdarzeniu 6 stycznia, krótko przed godziną 21:00. Terenowy jeep jechał w stronę Bytomia, gdy niespodziewanie autobus miejski wtargnął na jego pas ruchu na wysokości Teatru Rozrywki bez ustąpienia pierwszeństwa. W rezultacie jeep przewrócił się na bok, niszcząc przy tym sygnalizację świetlną.

Według informacji przekazanych przez mł. asp. Karola Kolaczka z Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie, kierowca autobusu jest winny całego incydentu. Kierowca autobusu nie zatrzymał się po zdarzeniu i kontynuował podróż. Wydaje się, że zła pogoda i ograniczona widoczność mogły sprawić, że nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.

Jak poinformował rzecznik policji, 35-letni pasażer jeepa z niewielkimi obrażeniami został przetransportowany do szpitala na obserwację i po otrzymaniu opieki medycznej został zwolniony do domu. 34-letni kierowca samochodu wyszedł z kolizji bez obrażeń. Był trzeźwy. Policja zabezpieczyła nagrania z miejskiego monitoringu i prowadzi dalsze śledztwo w tej sprawie.